Niewyżyta miłość

        Dopiero się zorientowałam, że jest to mega krótkie... fakt, tylko 201 wyrazów, lel. Ale ogólnie to jest tylko pierwszy tekst, tak jakby prolog "Niewyżytej miłości", bo planuję napisać o historii Nadii więcej. Prologi mogą być krótkie... prawda? 

Pustka. Szczęście przynosiły małe radości. Dla Nadii nie miało znaczenia czy ktoś był raz, a potem tego kogoś nie było. Nikogo nie potrzebowała. Dobrze bawiła się z każdym kto się akurat nawinął, jak i sama ze sobą. Zawsze znalazło się coś czym zdołała zapełnić pustkę.
Nagłe szturchnięcie. Jego głos. On w zasięgu wzroku. To wystarczyło, by wprawić jej ciało w delikatne drżenie. A potem w niepokój, gdy drżenie zamiast ustać stawało się coraz bardziej intensywne. Nie rozumiała tego, właściwie trochę ją to przerażało. A co jeśli nasili się to tak bardzo, że nie będzie umiała ustać? Uważając to wszystko za zły znak postanowiła się oddalić. Przeprosiła chłopaka, mając nadzieję, że nie zauważył jej dziwnej reakcji i odeszła.
Z każdym krokiem drżenie ustępowało. Gdy doszła do parku i uznała, że jest już wystarczająco daleko, by pozwolić sobie usiąść i pomyśleć.
Co to było? Pożądanie? Czuła się jakby jej wnętrze zalał czarny, smolisty płyn zatruwający każda komórkę jej ciała przez co zaraz miałaby umrzeć. Gwałtowność  tej reakcji wcale nie była przyjemna. Nie podobało jej się to, dlatego odrzuca pożądanie. Przecież we wszystkich książkach i filmach opisywane było jako przyjemność. Więc ci to było? Na wszelki wypadek postanowiła trzymać się od chłopaka z daleka. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak się zainspirować?

Jak przestać być smutnym?

Pasje #1 Pisanie.